Jak wygląda dzień z życia makijażystki?
Dzień z życia wizażystki
Martyna Plińska
7/15/20245 min read
Wiele osób myśli, że praca makijażystki jest prosta, lekka i przyjemna.
Tak jest!
Jeśli mówimy o niesamowitych klientkach, z którymi relacje często zmieniają się w przyjacielskie. Jeśli wspomnieć o tym, że jestem z nimi w najważniejszych dniach ich życia. Tak jest też wtedy gdy patrzę na twarz mojej klientki w momencie gdy widzi się ona po raz pierwszy w lustrze i oczy szklą jej się z zachwytu. I gdy widzisz swój makijaż w magazynie bądź cudownym edytorialu.
To jedne z plusów wykonywania tego zawodu. Ale dzisiaj pomówimy o tym co robię, by właśnie tak było, trochę o minusach i trochę o kompromisach na jakie musisz się zgodzić jeśli chcesz pracować w tym zawodzie. Przedstawię Ci przykładowy piątek i sobotę, ponieważ są to dni najbardziej pracowite.
Zacznijmy więc od piątku, który tak naprawdę zaczyna się już w czwartek. W czwartek przygotowuję moje studio na przyjęcie klientek, sprzątam, odkurzam, wycieram lustra i patrzę czy wszystkie pędzle są umyte i zdezynfekowane. To ostatnie zazwyczaj wykonuję w środę, żeby pędzle zdążyły dokładnie wyschnąć. (Post o myciu pędzli pojawi się niedługo, także jeśli jeszcze nie wiesz jak to robić to wyczekuj). Wracając do czwartku. Sprawdzam również, czy wszystkie kosmetyki są czyste i gotowe do użycia. Kontroluję stan zestawów naprawczych, jeśli okazuje się, że nie są one przygotowane (co zdarza się rzadko, ponieważ wszystko przygotowuję hurtowo wcześniej) to teraz przygotowuję odpowiednią ilość na wszystkich weekendowych klientek. Sprawdzam również wszystkie sterylne pakiety, czy mam przygotowaną odpowiednią ilość.
Zdarza się tak, że mam tak zwane makijaże wyjazdowe, więc do nich też muszę się przygotować. Wtedy w czwartek wieczorem pakuję kufer, zabieram również krzesło wizażowe i lampę. Kiedyś były sytuacje gdzie zapominałam drobiazgów, które okazywały się niezbędne do pracy. Dlatego też stworzyłam listę rzeczy, które zawsze ze sobą zabieram; zalaminowałam ją i w ten sposób jest ona wielorazowego użytku. Do kufra pakuję wszystkie kosmetyki, akcesoria, płachtę i ręcznik z moim logo, który zawsze kładę na stół by go nie ubrudzić. Cały kufer waży około 30 kg. Mimo tego, że ma kółka, nie zawsze można go ciągnąć, czasem trzeba go wnieść na 5 piętro. Dodatkowo niosę ze sobą składane krzesło wizażowe - około 1,5 kg. W torbie na ramię mam również portfel, kosmetyczkę z pędzlami, lampę wizażową, statyw i blendę - około 2kg. Jeśli dodatkowo robię włosy, to dobieram do tego torbę z kosmetykami do włosów, akcesoriami i narzędziami - około 5kg. Łatwo? Plecy trochę dostają w kość, tak samo wtedy gdy cały dzień trzeba stać na nogach i być lekko schylonym. Dlatego też zawsze wożę ze sobą krzesło, które jest wyższe a w studio dostosowuję wysokość fotela, by wygodnie mi się pracowało. Od jakiegoś czasu dodatkowo zabieram ze sobą składany wózek plażowy, który umożliwia mi wzięcie wszystkiego na raz.
Przyjmijmy, że pracuję cały dzień w studio. Zazwyczaj mój dzień zaczyna się koło 6, ponieważ około 7, bądź nawet 6:00 zaczynam dzień makijażowy. Sama się raczej nie maluję, bądź wykonuję szybki świetlisty makijaż. Dbam o to by mój wygląd był schludny i profesjonalny, ale nie przerysowany. Na każdy makijaż rezerwuję godzinę. Zazwyczaj zajmuje mi to trochę krócej, około 40-45 min. Po każdej klientce sprzątam i przygotowuję się tak jakby każda następna była pierwszą. Jeśli skończę szybciej robię sobie przerwę na jedzenie bądź toaletę. Koło godziny 12:30 staram się zrobić krótką przerwę na przekąskę, ponieważ dopiero się tego uczę. Przez tyle lat klientki były (nadal są) dla mnie najważniejsze, przez co zapominałam o tym, że trzeba pić i jeść. Przeważnie makijaże kończą się koło godziny 14:30/15:00, ponieważ większość ślubów zaczyna się maksymalnie o 16, a imprezy okolicznościowe wypadają rzadziej niż ceremonia zaślubin. Po skończonej pracy jem obiad i zabieram się za sprzątanie po klientkach, mycie pędzli, szczegółową dezynfekcję produktów. W piątki potwierdzam również makijaże sobotnie i zajmuję się zdjęciami klientek.
Czasami w piątki jeżdżę również na sesje zdjęciowe, na które zazwyczaj umawiam się po 18.
Miał być dzień makijażystki... A ja już o poniedziałku hahah. W poniedziałek robię dwie ważne rzeczy: 1. odpisuję klientkom, które napisały przez weekend
2. obrabiam zdjęcia klientek z weekendu i im wysyłam oraz zawsze pytam jak sprawdził się makijaż i jak się bawiły. W poniedziałki i wtorki aktualnie mam wolne, to taki mój reset i przygotowanie się na kolejne dni. Natomiast jeśli mam wyjątkowe sytuacje, oczywiście jestem elastyczna.
W inne dni tygodnia, środę oraz piątek planuję posty, piszę z klientkami czy robię porządki na stronie.
W sobotę dzień wygląda bardzo podobnie, z tym, że po skończonej pracy staram się już nie umawiać na sesje. Soboty są zazwyczaj bardziej wyczerpujące. Często również wykonuję makijaże w niedzielę, więc na to również muszę się przygotować. Niedziela jest moim dniem dla rodziny i z roku na rok coraz bardziej się tego uczę, dlatego uważam, że usługi ekskluzywne takie jak makijaż czy fryzura wykonane w niedzielę mogą kosztować więcej, ponieważ poświęcam swój prywatny czas dla pracy.
Tak na prawdę ciężko jest określić typowy dzień makijażystki, ponieważ zawsze dzieje się coś innego i ciekawego. Mniej więcej starałam się nakreślić jak wygląda weekend.
A właśnie! Zapomniałabym.
Jeśli chcesz być wizażystką przygotuj się na zupełnie inny plan tygodnia niż większość ludzi. Ty będziesz pracować w weekendy, odpoczywać w tygodniu. Dlatego też staram się nie przyjmować klientek poniedziałek i robić sobie ten dzień w miarę wolny od pracy.
Ten post okazał się dość obszerny, co mam nadzieję, że Cię nie odstraszyło ale zachęciło do tego zawodu i wzbudziło większy respekt. Choć pewnie i tak zapomniałam o pewnych aspektach. Ostatnio przygotowałam również filmik o tej samej tematyce, który załączam poniżej.
Koniecznie daj znać co myślisz na temat tego zawodu i czy kiedykolwiek przyszło Ci na myśl by być makijażystką?
Chcesz zobaczyć to na video?
Obejrzyj ten film.